piątek, 1 czerwca 2012

4 część VII rozdziału

Co mu strzeliło ? Nie miał pojęcia co robić. Był tak chorobliwie zakochany w Mani, że postradał całkowicie zmysły. Wiedział jedno… Będzie walczyć do końca. Nagle w jego myśli wtargnęła smutna twarz Melanie.. Musiał ją odnaleźć i przeprosić. Zachował się jak palant. Nikt by nie pochwalił takiego zachowania. Sięgnął po pilota i zaczął oglądać „Killera”. 
***
Gwizdek oznaczający koniec meczu. Uszczęśliwiony Janek podbiegł do Mani i wziął na ręce. Pobiegł z nią na boisko i pocałował. Trener patrzył się na nich z uśmiechem. Młodzi. Mania lekko zawstydzona odkleiła się od chłopaka, Michał do nich podbiegł i pociągnął przyjaciela za ramię. 
Gdy chłopcy już się przebrali, Janek chwycił Manię pod ramię, a Michał i Ola z tyłu zawzięcie dyskutowali. 
- To co, idziemy do kina ? - szepnął jej na ucho.
- Czemu szepczesz ? - zapytała również cicho z uśmiechem 
- Bo może byśmy poszli sami.. - mrugnął do niej porozumiewawczo.
- Hmm.. - Mania obróciła głowę by spojrzeć na zagadanych przyjaciół. Pochłonięci dyskusją, nawet na nią nie spojrzeli. - Wiesz wydaje mi się, że chyba im też to będzie odpowiadało.
 Gdy "pary", bo tylko Mania i Janek byli oficjalną parą, się rozeszły, zaczynało się już ściemniać. Janek splótł zmarznięte palce z palcami Mani, które były w grubych rękawiczkach. Gdy już mu się to udało, uśmiechnął się z zakłopotaniem. Wokół nie było nikogo, Janek znów nerwowo się wyszczerzył zęby. Wziął głęboki oddech, a dziewczyna patrzyła się na niego, zdziwiona dziwnym zachowaniem chłopaka. 
- Kochana Maniu ! - zaczął i próbował coś wygrzebać z kieszeni płaszcza. Gdy w końcu mu się to udało, dokończył. - Mam dla ciebie prezent. Szczególny. Przynajmniej dla mnie. Chciałbym, żebyś zawsze pamiętała o mnie, ilekroć na to spojrzysz. 
Dziewczyna odebrała małe zawiniątko z ręki chłopaka i spojrzała na niego mega zaskoczona. Zaczęła powoli, niezdarnie, przez rękawiczki odpakowywać prezent. W papierze było pudełko, otworzyła je i wydała okrzyk zdumienia. W środku był piękny złoty naszyjnik z wisiorkiem wysadzany kryształkami Swarovskiego w kształcie serduszka, z tyłu drobnymi literkami było napisane "Twój zawsze kochający Janek". Mania była tak urzeczona tym prezentem, że w kącikach oczu zakradły się łzy. W końcu nie mogła ich utrzymać i spłynęły jej na policzki. Jankowi, zaraz się zmieniła mina, podszedł do niej, wytarł łzy kciukiem z policzków i zapytał :
- Coś nie tak ? 
- Nie.. nie - zachlipała Mania - Tylko to jest takie piękne.. Nie powinnam. Ale ten cały wyjazd... Boże. Jak ja będę za tobą tęsknić. 
Rozpłakała się na dobre, już nie chlipiąc a głośno płacząc, jak małe dziecko. Wtuliła się w Janka, owionął ją jego zapach. Wciągnęła go głęboko w nozdrza, żeby zapamiętać go.. W tym momencie nawet Aleks nie przeszedł jej przez myśl. Dokładnie w tym momencie uświadomiła sobie, że to Janka kocha najbardziej na świecie. Możecie wyciągnąć z tego wnioski, że była materialistką, bo dopiero po otrzymaniu naszyjnika o tym sobie przypomniała, ale nie... To co innego wpłynęło tak na nią. Jego czysta, jak woda w górskim potoku, miłość. Był tak szczery, że wyglądał jak dziecko, które daje swojej mamie laurkę. 
Gdy tak płakała, chłopak głaskał ją po plecach i uspakajał.
- Robi się zimno, kochana. - cichutko powiedział jej wprost do ucha. - Pozwolisz, że zaprowadzę cię do domu ? Ale musisz już przestać płakać, bo jeszcze twoja mama sobie o mnie coś pomyśli. 
Z szlochu Mani, wyrwał się jej śmiech. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz