sobota, 31 grudnia 2011

rozdział IV ostatnia część.

Po 2 godzinach, parę zbudził dźwięk sms’a Mani. Dziewczyna usiadła i zaspana próbowała znaleźć komórkę. Odblokowała telefon i przeczytała wiadomość. „ Kochanie my zostaniemy u cioci Krysi na noc J Buźka i nie narozrabiaj ! „. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
- Co się stało myszko ? – zapytał chłopak całując ją lekko w szyję
- Wiesz ? Chyba zostaniesz u mnie na noc ! – uśmiechnęła się
- Serio ? Twoi rodzice nie wracają na noc ? – zapytał
- Tak ! Ale wiesz moje łóżko jest chyba za małe na naszą dwójkę !
- Wiesz… Nie sądzę by twojej mamie się to spodobało. – powiedział z grymasem na twarzy – Może lepiej będzie jak położę się w pokoju gościnnym ?
- Oh… No tak. Tak jasne, tam jest duże łóżko… - powiedziała z cierpiętniczą miną
- Ej! Mania.. Przecież nie zrywam z tobą tylko mówię, że twoja mama nie byłaby tym zbytnio zadowolona !
- No tak wiem. Dobrze już !
Powiedziała po czym spojrzała na zegarek, 20:02.
- Spaliśmy aż 2 godziny ? – zapytała się, zdziwiona
- Na to wygląda. – posłał jej swój uroczy uśmiech – Ale to nic strasznego
- Wiem, wiem! W końcu są ferie.
- Oglądamy coś ? – zapytał – Jeśli się zgodzisz w tym momencie rozgrywa się mecz Realu…
- Pewnie ! Oglądnijmy, wbrew pozorom wiem co to spalony! Ale i tak jestem za Barceloną kotku… - zaśmiała się
- Te twoje gusta.. – powiedział z zabawną ironią
Tym razem zabrzęczała jego komórka, wyjął ją z kieszeni. Przeczytał sms’a i krzyknął!
- Co się stało ? – zapytała
- Real strzelił Barcelonie gola! – krzyknął ponownie
- Oj tam ! Jeden gol, więcej nie strzelą mówię ci !
- Strzelą, strzelą ! – powiedział i popchnął Manię na łóżko gilgocząc po brzuchu
- A ! Zostaww mniee ! – krzyknęła w śmiechu
Przestał i nachylił się nad nią całując po szyi. W końcu przesunął usta na wargi Manii i całował długo i delikatnie.
Oglądnęli mecz. Barcelona zremisowała z Realem 2:2. Oboje byli szczęśliwi ponieważ żadna z drużyn nie poniosła klęski.
- Idziemy spać ? – zapytała przeciągając się Mania – Poczekaj pójdę ci przygotować łóżko. Poczekaj a w czym będziesz spał ?
- W bieliźnie.
- Ah.. tak. No tak oczywiście. – zarumieniła się dziewczyna i nieskutecznie próbując ukryć swoje zawstydzenie pobiegła na górę przygotować pokój dla chłopaka.
Wyciągnęła świeżą pościel wdychając jej zapach. Położyła prześcieradło, kołdrę i poduszkę po czym odwróciła się by wyjść. Janek stał w drzwiach i z rozbawieniem się jej przyglądał.
- Co cię tak bawi ? – zapytała
- Nic, nic. Kocham jak jesteś taka zawstydzona i próbujesz to ukryć. – powiedział po czym podszedł i objął ją w pasie.
- A ja kocham wszystkie twoje humory. Ale czemu ja ?
- Co czemu ty ..? – zapytał nie rozumiejąc
- No czemu jesteś ze mną …
- Jeszcze się pytasz! Bo cię kocham głuptasku. – powiedział po czym cmoknął ją w usta. – A teraz czas na sen…
Dziewczyna przeszła do swojego pokoju, umyła zęby i twarz a potem przebrała się w swoją słodką piżamę w krówki. Nagle przyszedł jej nikczemny plan do głowy … Pobiegła do jego pokoju żeby powiedzieć dobranoc Jankowi po czym położyła się do łóżka. Lecz bez zamiaru zaśnięcia…
Po godzinie odkryła kołdrę i na palcach weszła do pokoju gościnnego. Gdy jej oczy przywykły do mroku zobaczyła śpiącego chłopaka i delikatnie odkrywając kołdrę wsunęła się do łóżka. Położyła się jak najbliżej krawędzi łóżka. Gdy już pewna, że jej się udało, Janek się odezwał.
- Wiedziałem, że taki numer wytniesz! – zaśmiał się i przytulił do niej
- Ale.. ale ty spałeś !
- Kochanie za dobrze cię znam. – powiedział i pocałował po ramieniu – Ale teraz chodź już spać. Rano będziesz się musiała przenieść do siebie.
Po paru minutach oboje zasnęli wtuleni w siebie…

piątek, 30 grudnia 2011

rozdział IV przedostatnia część.

***
Mania i Janek posiedzieli trochę u klaczy, po czym pojechali do domu. Gdy podeszli pod bramę okazało się, że rodziców nie ma w domu.
- Hmm… Dziwne, mama zawsze mi wysyła sms’a czy coś w tym rodzaju jak gdzieś wychodzą z tatą. – powiedziała po czym sięgnęła do kieszeni kurtki – Oh.. Jest sms !
Przeczytała, szybko treść i ruszyła w stronę domu.
- Rodzice wyszli na imprezę urodzinową do jakiejś koleżanki mamy.- uśmiechnęła się do Janka
- Czyli… To oznacza, że zostaliśmy sam na sam …? – zapytał z iskierkami w oczach
Weszli do domu, ściągnęli buty i weszli do salonu. Dziewczyna podeszła do chłopaka i poprawiła mu zmierzwione włosy. Gdy chciała wziąć rękę, Janek przytrzymał jej dłoń i przyłożył do policzka patrząc głęboko w jej ciemne oczy. Stali tak przez chwilę gdy nagle usłyszeli ciche miauknięcie. Zdezorientowany chłopak spojrzał w kierunku dźwięku i uśmiechnął się.
- Masz kota ? – zapytał podchodząc do kotki
- Oh ! Zapomniałam ci powiedzieć ! – roześmiała się – Mama dała mi ją przed tym gdy mi to powiedziała… Chyba to miało być w pewnym sensie przekupienie mnie !
Janek kucnął przy mlecznobiałej kotce i pogłaskał ją po główce.
- Napijesz się czegoś ? – zapytała Mania przechodząc koło chłopaka
- Nie dzięki
- OK. Ja idę sobie nalać soku.- powiedziała
Poszła do kuchni. Chłopak nadal głaskał kotkę a ta cicho mruczała.
- O matko ! Nie ma soku… Ani nic innego do picia! – zawołała z kuchni dziewczyna – Wiesz pójdę chyba do sklepu.
- Dobrze to ja tu poczekam. – odparł Janek siadając na kanapie. – Pozwolisz, że włączę telewizor ?
- Oh, tak jasne. – powiedziała, ubierając kurtkę – Wrócę góra do 15 min !
Wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Gdy weszła do sklepu okazało się, że kolejka ciągnie się w nieskończoność. Z 15-min wyprawy, podróż do sklepu przedłużyła się o pół godziny dłużej. Zniecierpliwiona Mania wysłała Jankowi sms’a , że trochę się spóźni. Gdy wreszcie doszła do kasy, zapłaciła i szybko pobiegła do domu. Wytrzepała buty ze śniegu i rozebrała się. Zaniosła do kuchni sok i zdziwiona jedynie dźwiękiem telewizora weszła do salonu. Chłopak leżał na kanapie a wtulona w niego kotka mruczała. Janek zasnął tak słodko, że Mania na chwilę wstrzymała oddech, w obawie o obudzenie go. Jego niesforne lekko kręcące się włosy były w takim nie ładzie, że dziewczyna chciała do niego podejść i mu je poprawić. Lecz wstrzymała się i tylko podeszła by usiąść przy nim. Kotka popatrzyła się na nią zaspanymi oczkami i zeskoczyła robiąc jej miejsce koło chłopaka. Ta nie czekając chwili dłużej położyła się obok niego. Przytuliła się do jego torsu. Janek przebudził się i gdy się zorientował, że Mania leży obok niego objął ją w pasie. Po chwili usłyszał jej równy oddech, który oznaczał zaśnięcie. Sam przyłożył głowę do jej włosów i zasnął

niedziela, 25 grudnia 2011

rodział IV dalsza część ...

***
Po 25 minutach od usłyszenia wiadomości Janek był już przed domem dziewczyny. Podszedł energicznym krokiem do drzwi otworzyła mu mama Mani.
- Och… Janek. Proszę wejdź. – powiedziała przepuszczając chłopaka w drzwiach.
Chłopak wybełkotał coś na powitanie i wszedł ściągając w pośpiechu buty. Rozejrzał się po salonie i popatrzył w stronę pani Katarzyny. Ta skinęła głową w stronę schodów.
Zapukał do jej drzwi cicho. Otworzyła mu gwałtownie i wtuliła się w jego szyję łkając cicho, chłopak objął ją i pocałował w czubek głowy. Stali tak oboje wtuleni w siebie. W końcu dziewczyna podniosła wzrok na oczy chłopaka. Miał smutny wyraz twarzy.
- Co my teraz zrobimy…? – zapytała spoglądając na jego cudowną twarz.
- Coś wykombinujemy kochanie. Obiecuję. Ale teraz chodźmy gdzieś. Na świeżym powietrzu łatwiej jest myśleć. -  powiedział i chwycił ją za rękę.
Spacerowali po parku w milczeniu. Raz co raz Mania rzucała Jankowi ukradkowe spojrzenia. Próbowała wczytać coś więcej z jego twarzy oprócz ogromnego smutku lecz nie udało jej się to. W końcu nie wytrzymała i przerwała ciszę.
- Masz jakiś pomysł ? – zapytała zastępując mu drogę.
- Musimy przekonać twoją mamę by pozwoliła ci zostać… - powiedział z wahaniem – Lecz szczerze wątpię w powodzenie mojego planu.
- Też mi się tak wydaje … - odpowiedziała – Ale może ona i ja zostaniemy razem a tata wyjedzie ! Ja nie chcę za żadne skarby tam jechać! Nigdy !
Przygarnął ją do siebie i pociągnął w stronę wyjścia z parku. Gdy doszli do przystanku Mania zapytała :
- Gdzie jedziemy ?
- A jak myślisz? – zapytał z lekko wymuszonym uśmiechem
- Do Jaskini ! – odparła
- Owszem

poniedziałek, 21 listopada 2011

Początek IV rozdziału

IV
Mania weszła do domu. Cicho by mama jej nie usłyszała. Gdy zobaczyła, że jej rodzicielka coś robi w kuchni, pobiegła na palcach na górę do swojego pokoju.
- Mania ! – krzyknęła mama z dołu
- Cholera! – przeklęła pod nosem dziewczyna po czym głośniej dodała – Już idę !
Powoli zeszła po schodach kierując się w stronę kuchni. Była już w jadalni gdy usłyszała ciche miauczenie. Zaciekawiona weszła do kuchni i ujrzała, że pani Katarzyna trzyma na rękach kociątko. Otworzyła szerzej oczy i podbiegła do mamy.
- Mamo! Co.. albo raczej kto to jest ? – zapytała głaskając po główce zwierzątko
- To jest… Nasz mały członek rodziny. A raczej członki! – uśmiechnęła się i podała córce kocię
Mania chwyciła delikatnie małe ciałko i pogłaskała po beżowym futerku. Podniosła kotkę na wysokość jej oczu i przyjrzała się jej. Kotka była persem. Miała śliczne zielone oczy i patrzyła się na nią mądrze.
- Jest śliczna ! – powiedziała, czule głaszcząc kotkę – Ale czemu ja wzięłaś ?
- Oh… Wiedziałam, że będziemy musiały dojść do tego momentu. – powiedziała uciekając wzrokiem – Obiecaj mi, że nie będziesz krzyczeć.
-Co..cooo ? Co się stało ?! – wydukała
- Nie, nic strasznego. – powiedziała patrząc jej w oczy – Kochanie, tata dostał stałą pracę w Nowym Yorku. I w wakacje wylatujemy na stałe do USA.
Do dziewczyny nie dotarły słowa, które przed chwilą powiedziała jej matka. Lecz po chwili wybuchnęła tak głośnym płaczem, że kotka, która przed chwilą spała wtulona w jej ramię, zeskoczyła na ziemię. Przez łzy spojrzała wściekłym wzrokiem na mamę i pobiegła z płaczem do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i pozwoliła spływać łzom po jej policzkach. Po 20 minutach ciągłego płaczu uspokoiła się na chwilę. Usłyszała ciche pukanie do jej drzwi.
- Zostaw mnie w spokoju ! – wykrzyknęła znowu zanosząc się płaczem
- Maniu? Proszę cię, otwórz drzwi… - powiedziała mama łagodnie
- Odejdź !!! – powiedziała przez łzy w stronę drzwi
Płakała jeszcze długo myśląc nad tym wszystkim. Już nigdy nie zobaczy Janka… Mają dla siebie tylko te nędzne 5 miesięcy. Jak może go zostawić ?! Jak mu to powie?- te myśli i wiele innych jeszcze długo kłębiły się w jej głowie. Nie wiedząc kiedy zasnęła na brzegu łóżka, w ubraniu… Lecz w tym momencie nie potrzebowała nikogo tak bardzo jak Janka i Jaskini…
***
Janek zastanawiał się dlaczego Mania nie wysłała mu sms’a na dobranoc. Zawsze to robiła, pisząc jakieś miłe słowo, które pomagało mu zasnąć. Kochał ją bardzo mocno. Lecz teraz leżał już w łóżku i czuł niepokój. Jego umysł wypełniały dziwne myśli. Zasnął… Podczas snu poruszał się na łóżku niespokojnie. Śniły mu się koszmary. Wyraz jego twarzy cały czas się zmieniał. Lecz nie na spokojny. Przeczuwał coś … A nazajutrz miał dowiedzieć się co … W końcu złe sny ustąpiły i chłopak znowu przybrał spokojny, cudowny wyraz twarzy.
***
Rano Mania obudziła się późno. Zorientowała się, że śpi na ziemi. Podniosła się i rozprostowała zesztywniałe, nie przyzwyczajone do twardego podłoża kości. Popatrzyła na zegarek i wszystkie wspomnienia z poprzedniego wieczora powróciły. Znowu poczuła wielki smutek, przypomniała sobie, że będzie musiała to wyjawić Jankowi. Nie zniesie żalu gdy w jego oczach zobaczy ten okropny smutek. Wtedy gdy potłukła rękę widziała w jego oczach coś takiego co trudno opisać. Była to troska pomieszana z żalem, smutkiem i gniewem. W dodatku na jego pogodnej twarzy te smutne oczy wyglądały obco. Znowu do oczu napłynęły jej łzy i mimowolnie rozpłakała się. Pierwszy raz i nie ostatni dzisiejszego dnia… Wstała i poszła do łazienki się umyć. Przebrała się w czyste rzeczy i zebrała się na odwagę otwierając drzwi i schodząc w stronę kuchni. Gdy weszła do kuchni zobaczyła mamę z podkrążonymi oczami. Zobaczyła na jej ustach cień uśmiechu. Lecz zaraz znowu stała się smutna. Dziewczyna poczuła ukłucie winy… Przez nią mama zapewne nie spała całą noc.
- Mamo przepraszam. – powiedziała i przytuliła ją – Jest mi strasznie ciężko… Nie mogłaś mi tego powiedzieć później ? Teraz mam zmarnowane całe ferie…
- Pomyślałam, że im wcześniej wiesz tym lepiej jest dla ciebie. – powiedziała do niej
W tej samej chwili Mania usłyszała dźwięk telefonu, wzdrygnęła się i pobiegła na górę. Wzięła telefon do ręki i spojrzała na wyświetlacz – Janek.
- Halo ?
CDN.

Koniec III rozdziału


Po 15 minutach Mania zjawiła się w drzwiach domu właścicieli. Ledwo zdążyła zapukać, drzwi się przed nią otworzyły i powitała ją uśmiechnięta twarz Janka.
- Już gotowa ? – zapytał, przepuszczając dziewczynę w drzwiach
- Tak. A ty co ? Nie za bardzo się rozgościłeś ? – zaśmiała się i weszła do salonu, gdzie siedział Grzegorz i jego żona Honorata.
- Mania ! – zawołała Honorata – Jak cię dawno u nas nie było ! Słyszałam o twojej ręce od Janka.
- No tak … - uśmiechnęła się, zerkając w stronę chłopaka – Mogłam się spodziewać, że wam powie. Ale to nic takiego ! Tylko trochę jest potłuczona za 2 dni będziecie się mnie mogli spodziewać !
- Stęskniłaś się za jazdą co ? – zagadnął Grzegorz
- Oczywiście. Choć może nie tyle za samą jazdą co za Jaskinią… - powiedziała – Zaniedbałam ją i jest mi strasznie wstyd !
- Maniu, nie martw się ! Klacz nie cierpi na brak kontaktu z człowiekiem, ponieważ przecież my ją zawsze czyścimy i pieścimy. – powiedziała z troską właścicielka
- Dziękuję! Jesteście wspaniali, naprawdę.
Ubrali się i pożegnali po czym poszli na autobus. Gdy wychodzili dziewczyna usłyszała znajome rżenie. Odwróciła się i zobaczyła jak Jaskinia odprowadza ich smutnym wzrokiem. Miała postawione uszy i ponownie zarżała. Dziewczyna popatrzyła jeszcze raz na Jaskinię, odwróciła się i poszła. Czuła się winna.
Gdy podjeżdżali pod blok, w którym mieszkał Janek, Mania powiedziała do niego :
- Widziałeś jak ona się na mnie patrzyła ? – powiedziała smutno
- Tak wiem. Widziałem, ale nie możesz się obwiniać o to, że nie miałaś dla niej czasu. Przecież to nie twoja wina. Końcówka semestru, musiałaś poprawiać oceny…- zaczął wyliczać chłopak
- Tak wiem. Ale i tak mimo wszystko jest mi jej żal.
Janek otworzył bramę kluczem i weszli do środka. Chłopak mieszkał na najwyższym piętrze więc postanowili pojechać windą.
- Rodziców nie ma w domu. Pojechali na zakupy. – uśmiechnął się łobuzersko
Weszli do mieszkania, Janek położył klucze na stole. Następnie pomógł Mani zdjąć kurtkę. Weszli do salonu.
- Jesteś głodna ? – zapytał
- Muszę się przyznać, że trochę tak. – powiedziała, lecz dodała szybko – Tylko proszę ! Zrób mi jakieś kanapki czy coś. Nic wymyślnego
Uśmiechnął się i wyszedł do kuchni. Po 5 minutach wrócił z talerzem. Mania nie mogła zobaczyć co było na talerzu. Lecz w głębi duszy marzyła by były to kanapki z szynką lub czymś podobnym.
- Skarbie ! – zawołał czarującym głosem – Chodź do stołu.
- Już się boję ! – zaśmiała się
Podeszła do stołu i popatrzyła na talerz z sushi.
- Czy ty to uważasz za normalne ? – powiedziała do niego, śmiejąc się.
- Owszem, bardzo pożywna kolacja.
- Janek! – wykrzyknęła i usiadła mu na kolanach
Objął ją i pocałował.
- Jedz ! Powiesz mi czy ci smakuje. – sam wziął do ust krewetkę
Mania spróbowała łososia. Smakował jej. Sięgnęła po krewetkę w ryżu. To też jej nie odrzuciło. Po skończonej kolacji, Mania powiedziała :
- Wiesz ty nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać ! To było pyszne ! – powiedziała
- Tak wiem. Ja też lubię surowe ryby. Moja mama jest mistrzynią w przyrządzaniu tego.
- Oglądniemy coś ? – zapytała gdy uporali się z posprzątaniem
- Tak, lecz nie „Shreka”, ostatnio przyniósł nam pecha.
- Tak ! Ja też wolę nie ryzykować.
Postawili na komedię „Kac Vegas”, śmiali się tak głośno, że aż sąsiadka z niższego piętra wyszła do góry i ich upomniała by zachowywali się ciszej bo jej Pimpuś ( mały ratlerek) nie może zasnąć. Gdy tylko Janek zamknął za nią drzwi, wybuchnęli śmiechem. Zegar w pokoju wybił 21:00 . Mania wtulona w ramię chłopaka, poruszyła się.
- Co kochanie? – zapytał – Odwieźć cię do domu ?
- Tak. Poproszę – uśmiechnęła się – Długo twoi rodzice są w tym sklepie.
Gdy tylko dziewczyna wypowiedziała ostatni wyraz, usłyszeli jak klucz obraca się w zamku i do przedpokoju wchodzą uśmiechnięci rodzice Janka.
- Dobry wieczór – powiedziała Mania
- Cześć mamo i tato ! – przyłączył się do powitania Janek
Podszedł do ojca i wziął od niego parę siatek pomagając mu je zanieść na stół.
- Witam Maniu! – uśmiechnęła się mama chłopaka – Miło mi cię poznać.
Wyciągnęła w jej stronę dłoń i uścisnęła rękę Mani. Była kobietą w wieku ok. 40 lat. Lecz nie wyglądała na swój wiek. Na twarzy miała zaledwie kilka zmarszczek. Była blondynką, chyba farbowaną. Tata Janka miał ponad 45 lat. Był starszy od żony lecz dobrze się trzymał. Był umięśniony, miał włosy koloru takiego jak Janek a oczy również miał tak szmaragdowe jak syn.
- Odprowadzę tylko Manię i wracam – powiadomił rodziców zbliżając się w stronę czekającej na niego Mani.
Ubrali się i wyszli w mroźny wieczór. Płatki śniegu spadały na kaptur Janka, wziął pod rękę  dziewczynę i ruszyli wolnym krokiem w stronę przystanku autobusowego.