poniedziałek, 21 listopada 2011

Koniec III rozdziału


Po 15 minutach Mania zjawiła się w drzwiach domu właścicieli. Ledwo zdążyła zapukać, drzwi się przed nią otworzyły i powitała ją uśmiechnięta twarz Janka.
- Już gotowa ? – zapytał, przepuszczając dziewczynę w drzwiach
- Tak. A ty co ? Nie za bardzo się rozgościłeś ? – zaśmiała się i weszła do salonu, gdzie siedział Grzegorz i jego żona Honorata.
- Mania ! – zawołała Honorata – Jak cię dawno u nas nie było ! Słyszałam o twojej ręce od Janka.
- No tak … - uśmiechnęła się, zerkając w stronę chłopaka – Mogłam się spodziewać, że wam powie. Ale to nic takiego ! Tylko trochę jest potłuczona za 2 dni będziecie się mnie mogli spodziewać !
- Stęskniłaś się za jazdą co ? – zagadnął Grzegorz
- Oczywiście. Choć może nie tyle za samą jazdą co za Jaskinią… - powiedziała – Zaniedbałam ją i jest mi strasznie wstyd !
- Maniu, nie martw się ! Klacz nie cierpi na brak kontaktu z człowiekiem, ponieważ przecież my ją zawsze czyścimy i pieścimy. – powiedziała z troską właścicielka
- Dziękuję! Jesteście wspaniali, naprawdę.
Ubrali się i pożegnali po czym poszli na autobus. Gdy wychodzili dziewczyna usłyszała znajome rżenie. Odwróciła się i zobaczyła jak Jaskinia odprowadza ich smutnym wzrokiem. Miała postawione uszy i ponownie zarżała. Dziewczyna popatrzyła jeszcze raz na Jaskinię, odwróciła się i poszła. Czuła się winna.
Gdy podjeżdżali pod blok, w którym mieszkał Janek, Mania powiedziała do niego :
- Widziałeś jak ona się na mnie patrzyła ? – powiedziała smutno
- Tak wiem. Widziałem, ale nie możesz się obwiniać o to, że nie miałaś dla niej czasu. Przecież to nie twoja wina. Końcówka semestru, musiałaś poprawiać oceny…- zaczął wyliczać chłopak
- Tak wiem. Ale i tak mimo wszystko jest mi jej żal.
Janek otworzył bramę kluczem i weszli do środka. Chłopak mieszkał na najwyższym piętrze więc postanowili pojechać windą.
- Rodziców nie ma w domu. Pojechali na zakupy. – uśmiechnął się łobuzersko
Weszli do mieszkania, Janek położył klucze na stole. Następnie pomógł Mani zdjąć kurtkę. Weszli do salonu.
- Jesteś głodna ? – zapytał
- Muszę się przyznać, że trochę tak. – powiedziała, lecz dodała szybko – Tylko proszę ! Zrób mi jakieś kanapki czy coś. Nic wymyślnego
Uśmiechnął się i wyszedł do kuchni. Po 5 minutach wrócił z talerzem. Mania nie mogła zobaczyć co było na talerzu. Lecz w głębi duszy marzyła by były to kanapki z szynką lub czymś podobnym.
- Skarbie ! – zawołał czarującym głosem – Chodź do stołu.
- Już się boję ! – zaśmiała się
Podeszła do stołu i popatrzyła na talerz z sushi.
- Czy ty to uważasz za normalne ? – powiedziała do niego, śmiejąc się.
- Owszem, bardzo pożywna kolacja.
- Janek! – wykrzyknęła i usiadła mu na kolanach
Objął ją i pocałował.
- Jedz ! Powiesz mi czy ci smakuje. – sam wziął do ust krewetkę
Mania spróbowała łososia. Smakował jej. Sięgnęła po krewetkę w ryżu. To też jej nie odrzuciło. Po skończonej kolacji, Mania powiedziała :
- Wiesz ty nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać ! To było pyszne ! – powiedziała
- Tak wiem. Ja też lubię surowe ryby. Moja mama jest mistrzynią w przyrządzaniu tego.
- Oglądniemy coś ? – zapytała gdy uporali się z posprzątaniem
- Tak, lecz nie „Shreka”, ostatnio przyniósł nam pecha.
- Tak ! Ja też wolę nie ryzykować.
Postawili na komedię „Kac Vegas”, śmiali się tak głośno, że aż sąsiadka z niższego piętra wyszła do góry i ich upomniała by zachowywali się ciszej bo jej Pimpuś ( mały ratlerek) nie może zasnąć. Gdy tylko Janek zamknął za nią drzwi, wybuchnęli śmiechem. Zegar w pokoju wybił 21:00 . Mania wtulona w ramię chłopaka, poruszyła się.
- Co kochanie? – zapytał – Odwieźć cię do domu ?
- Tak. Poproszę – uśmiechnęła się – Długo twoi rodzice są w tym sklepie.
Gdy tylko dziewczyna wypowiedziała ostatni wyraz, usłyszeli jak klucz obraca się w zamku i do przedpokoju wchodzą uśmiechnięci rodzice Janka.
- Dobry wieczór – powiedziała Mania
- Cześć mamo i tato ! – przyłączył się do powitania Janek
Podszedł do ojca i wziął od niego parę siatek pomagając mu je zanieść na stół.
- Witam Maniu! – uśmiechnęła się mama chłopaka – Miło mi cię poznać.
Wyciągnęła w jej stronę dłoń i uścisnęła rękę Mani. Była kobietą w wieku ok. 40 lat. Lecz nie wyglądała na swój wiek. Na twarzy miała zaledwie kilka zmarszczek. Była blondynką, chyba farbowaną. Tata Janka miał ponad 45 lat. Był starszy od żony lecz dobrze się trzymał. Był umięśniony, miał włosy koloru takiego jak Janek a oczy również miał tak szmaragdowe jak syn.
- Odprowadzę tylko Manię i wracam – powiadomił rodziców zbliżając się w stronę czekającej na niego Mani.
Ubrali się i wyszli w mroźny wieczór. Płatki śniegu spadały na kaptur Janka, wziął pod rękę  dziewczynę i ruszyli wolnym krokiem w stronę przystanku autobusowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz