poniedziałek, 21 listopada 2011

Początek IV rozdziału

IV
Mania weszła do domu. Cicho by mama jej nie usłyszała. Gdy zobaczyła, że jej rodzicielka coś robi w kuchni, pobiegła na palcach na górę do swojego pokoju.
- Mania ! – krzyknęła mama z dołu
- Cholera! – przeklęła pod nosem dziewczyna po czym głośniej dodała – Już idę !
Powoli zeszła po schodach kierując się w stronę kuchni. Była już w jadalni gdy usłyszała ciche miauczenie. Zaciekawiona weszła do kuchni i ujrzała, że pani Katarzyna trzyma na rękach kociątko. Otworzyła szerzej oczy i podbiegła do mamy.
- Mamo! Co.. albo raczej kto to jest ? – zapytała głaskając po główce zwierzątko
- To jest… Nasz mały członek rodziny. A raczej członki! – uśmiechnęła się i podała córce kocię
Mania chwyciła delikatnie małe ciałko i pogłaskała po beżowym futerku. Podniosła kotkę na wysokość jej oczu i przyjrzała się jej. Kotka była persem. Miała śliczne zielone oczy i patrzyła się na nią mądrze.
- Jest śliczna ! – powiedziała, czule głaszcząc kotkę – Ale czemu ja wzięłaś ?
- Oh… Wiedziałam, że będziemy musiały dojść do tego momentu. – powiedziała uciekając wzrokiem – Obiecaj mi, że nie będziesz krzyczeć.
-Co..cooo ? Co się stało ?! – wydukała
- Nie, nic strasznego. – powiedziała patrząc jej w oczy – Kochanie, tata dostał stałą pracę w Nowym Yorku. I w wakacje wylatujemy na stałe do USA.
Do dziewczyny nie dotarły słowa, które przed chwilą powiedziała jej matka. Lecz po chwili wybuchnęła tak głośnym płaczem, że kotka, która przed chwilą spała wtulona w jej ramię, zeskoczyła na ziemię. Przez łzy spojrzała wściekłym wzrokiem na mamę i pobiegła z płaczem do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i pozwoliła spływać łzom po jej policzkach. Po 20 minutach ciągłego płaczu uspokoiła się na chwilę. Usłyszała ciche pukanie do jej drzwi.
- Zostaw mnie w spokoju ! – wykrzyknęła znowu zanosząc się płaczem
- Maniu? Proszę cię, otwórz drzwi… - powiedziała mama łagodnie
- Odejdź !!! – powiedziała przez łzy w stronę drzwi
Płakała jeszcze długo myśląc nad tym wszystkim. Już nigdy nie zobaczy Janka… Mają dla siebie tylko te nędzne 5 miesięcy. Jak może go zostawić ?! Jak mu to powie?- te myśli i wiele innych jeszcze długo kłębiły się w jej głowie. Nie wiedząc kiedy zasnęła na brzegu łóżka, w ubraniu… Lecz w tym momencie nie potrzebowała nikogo tak bardzo jak Janka i Jaskini…
***
Janek zastanawiał się dlaczego Mania nie wysłała mu sms’a na dobranoc. Zawsze to robiła, pisząc jakieś miłe słowo, które pomagało mu zasnąć. Kochał ją bardzo mocno. Lecz teraz leżał już w łóżku i czuł niepokój. Jego umysł wypełniały dziwne myśli. Zasnął… Podczas snu poruszał się na łóżku niespokojnie. Śniły mu się koszmary. Wyraz jego twarzy cały czas się zmieniał. Lecz nie na spokojny. Przeczuwał coś … A nazajutrz miał dowiedzieć się co … W końcu złe sny ustąpiły i chłopak znowu przybrał spokojny, cudowny wyraz twarzy.
***
Rano Mania obudziła się późno. Zorientowała się, że śpi na ziemi. Podniosła się i rozprostowała zesztywniałe, nie przyzwyczajone do twardego podłoża kości. Popatrzyła na zegarek i wszystkie wspomnienia z poprzedniego wieczora powróciły. Znowu poczuła wielki smutek, przypomniała sobie, że będzie musiała to wyjawić Jankowi. Nie zniesie żalu gdy w jego oczach zobaczy ten okropny smutek. Wtedy gdy potłukła rękę widziała w jego oczach coś takiego co trudno opisać. Była to troska pomieszana z żalem, smutkiem i gniewem. W dodatku na jego pogodnej twarzy te smutne oczy wyglądały obco. Znowu do oczu napłynęły jej łzy i mimowolnie rozpłakała się. Pierwszy raz i nie ostatni dzisiejszego dnia… Wstała i poszła do łazienki się umyć. Przebrała się w czyste rzeczy i zebrała się na odwagę otwierając drzwi i schodząc w stronę kuchni. Gdy weszła do kuchni zobaczyła mamę z podkrążonymi oczami. Zobaczyła na jej ustach cień uśmiechu. Lecz zaraz znowu stała się smutna. Dziewczyna poczuła ukłucie winy… Przez nią mama zapewne nie spała całą noc.
- Mamo przepraszam. – powiedziała i przytuliła ją – Jest mi strasznie ciężko… Nie mogłaś mi tego powiedzieć później ? Teraz mam zmarnowane całe ferie…
- Pomyślałam, że im wcześniej wiesz tym lepiej jest dla ciebie. – powiedziała do niej
W tej samej chwili Mania usłyszała dźwięk telefonu, wzdrygnęła się i pobiegła na górę. Wzięła telefon do ręki i spojrzała na wyświetlacz – Janek.
- Halo ?
CDN.

Koniec III rozdziału


Po 15 minutach Mania zjawiła się w drzwiach domu właścicieli. Ledwo zdążyła zapukać, drzwi się przed nią otworzyły i powitała ją uśmiechnięta twarz Janka.
- Już gotowa ? – zapytał, przepuszczając dziewczynę w drzwiach
- Tak. A ty co ? Nie za bardzo się rozgościłeś ? – zaśmiała się i weszła do salonu, gdzie siedział Grzegorz i jego żona Honorata.
- Mania ! – zawołała Honorata – Jak cię dawno u nas nie było ! Słyszałam o twojej ręce od Janka.
- No tak … - uśmiechnęła się, zerkając w stronę chłopaka – Mogłam się spodziewać, że wam powie. Ale to nic takiego ! Tylko trochę jest potłuczona za 2 dni będziecie się mnie mogli spodziewać !
- Stęskniłaś się za jazdą co ? – zagadnął Grzegorz
- Oczywiście. Choć może nie tyle za samą jazdą co za Jaskinią… - powiedziała – Zaniedbałam ją i jest mi strasznie wstyd !
- Maniu, nie martw się ! Klacz nie cierpi na brak kontaktu z człowiekiem, ponieważ przecież my ją zawsze czyścimy i pieścimy. – powiedziała z troską właścicielka
- Dziękuję! Jesteście wspaniali, naprawdę.
Ubrali się i pożegnali po czym poszli na autobus. Gdy wychodzili dziewczyna usłyszała znajome rżenie. Odwróciła się i zobaczyła jak Jaskinia odprowadza ich smutnym wzrokiem. Miała postawione uszy i ponownie zarżała. Dziewczyna popatrzyła jeszcze raz na Jaskinię, odwróciła się i poszła. Czuła się winna.
Gdy podjeżdżali pod blok, w którym mieszkał Janek, Mania powiedziała do niego :
- Widziałeś jak ona się na mnie patrzyła ? – powiedziała smutno
- Tak wiem. Widziałem, ale nie możesz się obwiniać o to, że nie miałaś dla niej czasu. Przecież to nie twoja wina. Końcówka semestru, musiałaś poprawiać oceny…- zaczął wyliczać chłopak
- Tak wiem. Ale i tak mimo wszystko jest mi jej żal.
Janek otworzył bramę kluczem i weszli do środka. Chłopak mieszkał na najwyższym piętrze więc postanowili pojechać windą.
- Rodziców nie ma w domu. Pojechali na zakupy. – uśmiechnął się łobuzersko
Weszli do mieszkania, Janek położył klucze na stole. Następnie pomógł Mani zdjąć kurtkę. Weszli do salonu.
- Jesteś głodna ? – zapytał
- Muszę się przyznać, że trochę tak. – powiedziała, lecz dodała szybko – Tylko proszę ! Zrób mi jakieś kanapki czy coś. Nic wymyślnego
Uśmiechnął się i wyszedł do kuchni. Po 5 minutach wrócił z talerzem. Mania nie mogła zobaczyć co było na talerzu. Lecz w głębi duszy marzyła by były to kanapki z szynką lub czymś podobnym.
- Skarbie ! – zawołał czarującym głosem – Chodź do stołu.
- Już się boję ! – zaśmiała się
Podeszła do stołu i popatrzyła na talerz z sushi.
- Czy ty to uważasz za normalne ? – powiedziała do niego, śmiejąc się.
- Owszem, bardzo pożywna kolacja.
- Janek! – wykrzyknęła i usiadła mu na kolanach
Objął ją i pocałował.
- Jedz ! Powiesz mi czy ci smakuje. – sam wziął do ust krewetkę
Mania spróbowała łososia. Smakował jej. Sięgnęła po krewetkę w ryżu. To też jej nie odrzuciło. Po skończonej kolacji, Mania powiedziała :
- Wiesz ty nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać ! To było pyszne ! – powiedziała
- Tak wiem. Ja też lubię surowe ryby. Moja mama jest mistrzynią w przyrządzaniu tego.
- Oglądniemy coś ? – zapytała gdy uporali się z posprzątaniem
- Tak, lecz nie „Shreka”, ostatnio przyniósł nam pecha.
- Tak ! Ja też wolę nie ryzykować.
Postawili na komedię „Kac Vegas”, śmiali się tak głośno, że aż sąsiadka z niższego piętra wyszła do góry i ich upomniała by zachowywali się ciszej bo jej Pimpuś ( mały ratlerek) nie może zasnąć. Gdy tylko Janek zamknął za nią drzwi, wybuchnęli śmiechem. Zegar w pokoju wybił 21:00 . Mania wtulona w ramię chłopaka, poruszyła się.
- Co kochanie? – zapytał – Odwieźć cię do domu ?
- Tak. Poproszę – uśmiechnęła się – Długo twoi rodzice są w tym sklepie.
Gdy tylko dziewczyna wypowiedziała ostatni wyraz, usłyszeli jak klucz obraca się w zamku i do przedpokoju wchodzą uśmiechnięci rodzice Janka.
- Dobry wieczór – powiedziała Mania
- Cześć mamo i tato ! – przyłączył się do powitania Janek
Podszedł do ojca i wziął od niego parę siatek pomagając mu je zanieść na stół.
- Witam Maniu! – uśmiechnęła się mama chłopaka – Miło mi cię poznać.
Wyciągnęła w jej stronę dłoń i uścisnęła rękę Mani. Była kobietą w wieku ok. 40 lat. Lecz nie wyglądała na swój wiek. Na twarzy miała zaledwie kilka zmarszczek. Była blondynką, chyba farbowaną. Tata Janka miał ponad 45 lat. Był starszy od żony lecz dobrze się trzymał. Był umięśniony, miał włosy koloru takiego jak Janek a oczy również miał tak szmaragdowe jak syn.
- Odprowadzę tylko Manię i wracam – powiadomił rodziców zbliżając się w stronę czekającej na niego Mani.
Ubrali się i wyszli w mroźny wieczór. Płatki śniegu spadały na kaptur Janka, wziął pod rękę  dziewczynę i ruszyli wolnym krokiem w stronę przystanku autobusowego.

niedziela, 20 listopada 2011

CD. III rozdziału

Po czym wstała, ubrała się w szlafrok i wyszła do łazienki, zostawiając chłopaka samego w jej pokoju.
Odświeżyła się, umyła zęby i poszła do kuchni, gdzie czekał już na nią Janek. Oniemiała, stół był tak pięknie nakryty, że na chwilę wstrzymała oddech. Był na nim zwykły biały obrus lecz pomarszczony, a pośrodku były kwiaty tulipanów.
- Oh… Janek ! Jak pięknie ! Ty to zrobiłeś w 30 minut ?
- Oczywiście, że nie wszystko wcześniej przygotowałem za nim twoja mama do mnie zadzwoniła. Miałem zamiar dać ci ten bukiet ale pomyślałem, że skoro robię ci już śniadanie. To ładnie by to wyglądało. - Uśmiechnął się.
-To jest cudowne !
Gdy już zjadła, pomogła posprzątać chłopakowi. Potem przenieśli się do salonu.
- Jak twoja ręka ? – zapytał
- Nie boli, miałam szczęście ! – odpowiedziała – To co idziemy gdzieś ?
- No nie wiem, moglibyśmy się przejść do parku.
- Hmm… A może byśmy pojechali odwiedzić Jaskinię ?
- Przecież wiesz, że nie możesz jeździć.
- Kto powiedział, że będę jeździć ? Nie byłam już u niej od tygodnia ! Stęskniłam się za nią – powiedziała Mania ze smutkiem
Podszedł do niej i przygarnął ją do siebie.
-Ja ci już nie wystarczam ? – szepnął jej do ucha, następnie przytulił ją mocno i wypuścił z objęć. – Dobrze to ubieraj się.
Zostawili karteczkę mamie Mani i wyszli na przystanek. Po 20 minutach jazdy autobusem dojechali pod bramę pensjonatu dla koni. Mania zadzwoniła domofonem i na powitanie wyszedł im właściciel, pan Grzegorz. Był miłym facetem po 30-stce, miał żonę, która dzieliła jego pasję- konie.
- Witam, Maniu ! – wyszczerzył się – wchodźcie !
Mania poszła się przebrać w stajenne rzeczy a Janek czekał przed boksem Jaskini i głaskał ją, coś do niej mrucząc. Potem Mania poszła od razu przywitać się ze swoją klaczą.
- Cześć mała! Zaprzyjaźniłaś się już z Jankiem ? – zapytała wchodząc do boksu – Kochanie, wejdź do boksu, ona cię nie ugryzie.
- Wolałbym nie, ponieważ nie mam butów na przebranie – powiedział przepraszająco
- Ona ma tu czysto ! Sama słoma, dzisiaj w południe pewnie miała sprzątane! Wchodź.
Janek już nie miał żadnych argumentów więc wszedł i pogłaskał klacz po pysku. Jaskinia była wysoka, miała ładną, lśniącą kasztanowatą sierść. Na przednich nogach miała dwie wysokie białe skarpetki. Grzywę miała ściętą. Mania jeszcze raz ucałowała konia w chrapy i poszła po czyścidła. Gdy wróciła podała chłopakowi szczotkę i sama zabrała się do usuwania zeschniętego błota z sierści. Gdy skończyli, Mania ubrała kantar klaczy i już sięgała po linkę by przypiąć ją, lecz Janek wziął uwiąz z jej rąk i chwycił go.
- Gdzie mam ją zaprowadzić ? – zapytał
- Sama chciałam ją zaprowadzić ! Przecież mam tylko potłuczoną rękę ! – wściekła się dziewczyna – Oddaj ją !
- Maniu, a co by było gdyby nagle się spłoszyła i wyrwała się ? – zapytał grzecznie lecz widać było napięcie na jego twarzy
- Ale ja ją znam ! To odważna klacz ! – wykrzyknęła
- Ciii… Nie krzyczy się przy koniach. – upomniał ją
- Przestań mi mówić wreszcie co mam robić ! – wyrwała linkę z jego ręki i ruszyła prowadząc klacz za sobą.
Janek był zły. Na jego pięknej twarzy pojawiły się zmarszczki gniewu. Gdy dziewczyna wyprowadziła konia, wyszedł za nią.
Mania pociągła linkę by Jaskinia poszła za nią, nie usłuchała.
- Mała! No chodź ! – powiedziała do niej, ponownie pociągając za sznurek
Klacz stała z postawionymi uszami, wpatrując się w ciemny punkt, którego nie było widać wśród spadających płatków śniegu.
- Jaskinia no chodź ! Pójdziesz na godzinę na padok, pobiegasz. – obiecywała Mania
W końcu koń ustąpił i Mania doprowadziła klacz do bramy wybiegu. Wpuściła ją i patrzyła jak oddala się kłusem w stronę koni. Poczuła na karku powiew ciepłego powietrza, odwróciła się i spojrzała w oczy Jankowi, wciąż gniewnie. Lecz ku jej zdumieniu on miał znowu spokojny, piękny wyraz twarzy,
- Kochanie, przepraszam ! – wyszeptał w jej ucho
- Widzisz, nic mi się nie stało ! – powiedziała odsuwając się od niego
- A gdyby się coś stało ? Wybacz mi. Po prostu się martwię o ciebie. Nie wybaczyłbym sobie do końca życie, że tobie się coś stało, choć mogłem temu zaradzić. – powiedział
- Och… No dobrze. Ja też przepraszam. Czasem potrafię być uparta – uśmiechnęła się i zobaczyła ulgę w jego oczach
- Robi się ciemno. – zauważył – Wracajmy. Jaskinię zapewne wezmą stajenni wraz z innymi końmi.
- Dobrze. Poczekaj na mnie w domu Grzegorza. – powiedziała muskając go w policzek – Ja postaram się szybko przebrać ! A potem … pojedziemy do ciebie !
- OK.

czwartek, 17 listopada 2011

Pasja miłość i coś jeszcze...

Pasja, Miłość i coś jeszcze…
I
-Mania ! Wstawaj, bo znów się spóźnisz do szkoły.
- Mamoo ! Bądź człowiekiem… Jeszcze tylko 5 minut… - odpowiada zaspana dziewczyna
Uchylają się drzwi i do pokoju wchodzi pani Wysocka, mama Mani.
- Kochanie ja wiem, że jest wcześnie ale dzisiaj jest ostatni dzień szkoły przed feriami – mówi, ściągając delikatnie kołdrę z głowy dziewczyny. – Będziesz miała 2 tygodnie wolnego to się wyśpisz!
- Oh… No dobrze, już wstaję. – odpowiada Mania wstając z łóżka i ubierając pluszowe pantofle – Spadł już śnieg ?!
- Tak. Idź zobacz do okna.
Mania podbiega rozpromieniona do okna, spoglądając na puszysty śnieg pokrywający ogród.
- Cudownie ! Z jednej strony to jest piękny widok lecz trzeba będzie zamieść śnieg z przed stajni… I to już nie jest dobra wiadomość.
- A więc właśnie ! Pędź już do łazienki, ja ci pościelę łóżko. Śniadanie masz na stole – uśmiecha się mama Mani.
- Kocham cię ! – krzyczy już z przedpokoju dziewczyna
***
- Mówię ci dostanę z tego pałę jak nic ! Nie uczyłam się na tą kartkówkę w ogóle…- żali się Mania Oli, swojej najlepszej przyjaciółce – Ale kto by myślał żeby Pawlikowska zrobiła nam kartkówkę, gdy oceny są już wystawione!
- Spokojnie, może to tylko po to żeby nas postraszyć ? Przecież czasem nam tak robiła a później nie wpisywała ocen…
- Mam nadzieję … Bo jedynka z biologii na nowy semestr nie wróży nic dobrego…
- Ok, nie martw się już szkołą ! W końcu są ferie !!! – ostatni wyraz Ola powiedziała bardzo głośno
- Tak ! Już się nie mogę doczekać aż wsiądę na Jaskinię i pojedziemy w teren ! Mam nadzieję, że ty też weźmiesz swojego Akkarina !
- Oh… Tak ! Zimowe krajobrazy z grzbietu konia są cudowne ! – rozmarza się przyjaciółka
- To kiedy masz czas ? Ja najchętniej pojechałabym już dzisiaj ale wiem, że to niemożliwe bo mama wymyśliła dzisiaj wielkie sprzątanie. Nie wiem o co jej z tym chodzi …
- Sama nie wiem, skoro nie dzisiaj to może w sobotę ? A jeśli chodzi o dzisiaj to mam wolny dzień, że tak się wyrażę i myślę, że mogłabym wam pomóc – Uśmiecha się Ola
- Serio ? Mówiłam ci już, że jesteś najlepszą przyjaciółką na Ziemi ?! – rzuca się na szyję Oli, Mania.
Dziewczyny stały przed budynkiem szkoły i jeszcze chwilę rozmawiały. Nagle Mania popatrzyła się w stronę drzwi szkoły i ujrzała uśmiechniętą twarz Janka.
- Wiecie co dziewczyny ? Obgadywać mnie tak za moimi plecami ?! – zaśmiał się
- Janek ! Już skończyłeś ? – zapytała się swojego chłopaka Mania
- Tak i wiedziałem, że będziesz na mnie czekała – uśmiechnął się łobuzersko i cmoknął Manię w policzek
- Ok. Mania ja się będę już zbierać, to co widzimy się o 17 u ciebie ? – powiedziała do przyjaciółki i mrugnęła
- Tak ! I jeszcze raz dziękuje !
- To co idziemy, gdzieś ? – zapytał Janek, chwytając delikatnie za rękę Mani
- Możemy, a gdzie byś chciał ?
- To zależy od ciebie.
- Ja nie mam pomysłów ! To ty tutaj jesteś mózgiem ! – uśmiecha się Mania
- Co myślisz żebyśmy poszli na gorącą czekoladę w CoffeHeaven ? Ja stawiam !
- Ooo.. ! I widzisz ty zawsze masz dobre pomysły !
Pociągnął ją za rękę i ruszyli powolnym krokiem w stronę rynku.
- A co będzie o 17 ?
- Hę ?
- Ola mówiła, że będzie u ciebie o 17. Więc co będziecie robić ?
- Ciekawski jesteś ! – uśmiecha się – Moja mama wymyśliła, że będziemy gruntownie sprzątać dom. Jeśli chcesz możesz pomóc !
- Hmm… W sumie dzisiaj nie mam treningu, więc spoko.
- Oh! Ratujecie mi życie ! Co trzy głowy to nie jedna !
- Nie rozumiem po co będzie mózg do sprzątania ! – zaczął się śmiać
- Nie łap mnie za słówka !
- Przepraszam, przecież wiesz, że cię kocham!
Zatrzymał się, odgarnął jej zagubione kosmyki włosów z czoła i delikatnie przyłożył swoje usta do ust dziewczyny. Pocałował ją. Mania myślała, że trwało to wieki, lecz po chwili ujrzała wpatrzone w nią szmaragdowe oczy jej chłopaka. JEJ, do 1 klasy gimnazjum nigdy nie miała chłopaka i nigdy też się nie całowała. Dopóki nie poznała Janka. Był od niej o 2 lata starszy. Poznali się na dodatkowych zajęciach z matematyki. Mania wtedy próbowała zrozumieć matematykę natomiast Janek przygotowywał się do konkursu. Teraz byli już parą przez 3 miesiące. Spojrzała mu ponownie w oczy i chwyciła go za rękę i pociągła.
- Chodź już ! Co się tak na mnie patrzysz ? – szeroko się uśmiechnęła
- Bo lubię na ciebie patrzeć – odpowiedział i również się do nie uśmiechnął
Gdy znaleźli się już w kawiarni i zamówili 2 czekolady, Janek zaczął rozmowę.
- A więc co będziesz miała zamiar robić w ferie?
- Na pewno pojadę do cioci na 3-4 dni na wieś. A z resztą  to sama nie wiem, mam nadzieję spędzić trochę czasu z końmi. Bardzo się za nimi stęskniłam a zwłaszcza za moją Jaskinią. A ty?
-  Ja chyba zostanę w mieście. Ale jeszcze sam nie wiem. Wiesz moi rodzice ostatnio mówili coś o tym, że jadą w Bieszczady do jakiegoś hotelu przy stadninie koni. No i tak pomyślałem czy by twoi rodzice się nie zgodzili żebyś ty i Jaskinia z nami pojechały… Co o tym myślisz ?
Oczy Mani rozszerzyły się ze zdumienia.
- Byłoby super ! – zawołała – I całkiem możliwe, że rodzice by się zgodzili ! Oh… No ale przecież ty nie masz konia. To byłoby samolubne samej jeździć w tereny.
- Tym się nie martw, pamiętasz jak ci mówiłem, że 2 lata temu zakończyłem swoja jeździecką ? – zaczął
- Hmm… Tak pamiętam, że coś mówiłeś.
- A więc właśnie, tam jest stadnina i można tak jakby „ wypożyczyć” konia, wiem, że to złe słowo. Bo przecież żadne zwierzę nie jest rzeczą. No ale mniejsza z tym no i mógłbym razem z tobą jeździć w tereny. – uśmiechnął się do niej
- Wiesz… Ja nie wiem czemu mnie w życiu spotykają same … - to ucięła spoglądając na niego – WSPANIAŁE rzeczy !
Rzuciła mu się na szyję i tym razem to ona pocałowała go. Uśmiechnął się do niej.
- Cieszę się. – odpowiedział – o idą nasze czekolady !
Po wypiciu napojów, ubrali się i wyszli z kawiarni. Było już ciemno gdy dojechali do domu dziewczyny, pod bramą od domu stała już Ola machając do nich wesoło.
- Ola już jest! – zawołała Mania
- Cześć! – powiedziała Ola do Janka i Mani
- Hej – odpowiedzieli równocześnie
- Eh… To co idziemy zmierzyć się ze sprzątaniem ? – zapytała posępnie Mania
- Nie marudź. Chodź ! – uśmiechnął się szelmowsko Janek
Miał taki szczególny uśmiech. Mania czasem rozmyślała czemu taki ładny i przystojny chłopak jak on, wybrał właśnie ją. Nie była brzydka, lecz w jej szkole były o wiele ładniejsze dziewczyny od niej. Ona niczym się nie wyróżniała, miała jasne blond włosy, które się lekko kręciły na końcach. Oczy miała koloru ciemnobrązowego, czasem z dużej odległości nie widać było źrenic. Kolor zlewał się z nimi. Była dość wysoka. Miała 172 cm i była o 6 cm niższa od swojego chłopaka. Była szczupła ale nie przejmowała się swoją wagą tak jak jej koleżanki z klasy. Jej najważniejszym atutem były długie nogi. Natomiast Janek był po prostu idealny. Miał ładne, duże oczy, które w świetle miały kolor granatowy lecz zazwyczaj były cudownie szmaragdowe. Miał ładny orzechowy kolor włosów, zazwyczaj były lekko pokręcone, co tylko dodawało mu uroku. Miał śliczny gwiazdorski uśmiech. Wszystkie dziewczyny w całym gimnazjum go uwielbiały. Lecz on wybrał Ją, Manię. Zwykłą dziewczynę w dodatku z pierwszej klasy – „kota” .
Po wielkim sprzątaniu mama podziękowała i Oli i Jankowi, częstując całą trójkę ciasteczkami.
- Kochanie ! My wychodzimy za pół godziny. Więc jak chcecie możecie zostać i pooglądać sobie jakieś filmy. – uśmiechnęła się mama
- Oh… Ja niestety nie mogę. Mama postanowiła zabrać mnie i mojego brata do teatru. – powiedziała ze smutkiem Ola
- Hmm… Ja chyba nigdzie się nie wybieram więc mógłbym zostać. – spojrzał na Manię Janek.
- Ok. To my wychodzimy za 30 minut, jak chcesz Ola to możemy cię podrzucić do domu!
- Byłoby świetnie !
Po wyjściu rodziców i Oli. Janek i Mania usiedli na kanapie. Mania przyglądała się Jankowi z nieukrywanym zafascynowaniem.
- Co się tak na mnie patrzysz? – zapytał
- Bo lubię się na ciebie patrzeć.
Przyciągnął ją do siebie i spojrzał jej głęboko w oczy. Miał w nich wesołe iskierki. Po czym ponownie dzisiejszego dnia nachylił się i ją pocałował.
- To co robimy ? – zapytała Mania po tym gdy Janek znowu spojrzał w kierunku telewizora
- Może oglądniemy coś na DVD ?
- Oh ! Masz ochotę na powrót do dzieciństwa ? Co powiesz na „Shreka” ? – zapytała
- Świetny pomysł i podobno to ja tu jestem mózgiem ! – uśmiechnął się czarująco
Mania pobiegła na górę do swojego pokoju i zaczęła szperać w szafkach, szukając opakowania z płytą.
- Jest ! – zawołała triumfalnie i pobiegła w stronę schodów
Wybiegając z pokoju poślizgnęła się na dywaniku, który był przed drzwiami jej pokoju. Poczuła usuwający się grunt spod jej stóp i upadła. Krzyknęła i zaraz po tym poczuła przeszywający ból w nadgarstku. Natychmiast pojawił się Janek z wystraszonymi oczami. Na widok dziewczyny, podbiegł do niej i przyklęknął.
- Oh! Kochanie ! Nic ci nie jest? – zapytał z troską
Mania nie mogła powstrzymać łez z powodu bólu. Rozpłakała się.
- Chyba… Zwichnęłam rękę! – zawołała z rozpaczą
Janek spojrzał w jej oczy. Dojrzała w nich troskę i strach.
- Poczekaj tu chwilę! Zadzwonię do twojej mamy !
- Kocham cię… ! – powiedziała chlipiąc
- Ja ciebie też skarbie. Zaraz wracam. Nie ruszaj się ! Słyszysz ?!
Zawołał widząc jak próbuje się podnosić.
Odprowadziła go wzrokiem aż zniknął w kuchni, gdzie zostawił swoją torbę. Znów poczuła ból w nadgarstku i zaklęła. Akurat w pierwszy dzień ferii ! Na samą myśl o tym, że prawdopodobnie będzie miała rękę w gipsie zrobiło jej się przykro. Poczuła, na ręce spadające, ciepłe łzy. Chwilę potem usłyszała, że Janek zbliża się w jej stronę. Spojrzał na nią i usiadł tuż koło niej.
- Bardzo cię boli ? – zapytał z bólem w oczach
Mimo to, że właśnie się przewróciła i nie wiadomo było czy ma złamaną rękę czy nie, poczuła napływającą falę ciepła na widok zatroskanego chłopaka. I to w dodatku o nią się martwił. Być może była trochę samolubna lecz w tym momencie powiedziała :
- Wiesz… ? Jesteś najukochańszą osobą na świecie. Nigdy nikt się tak o mnie nie martwił. Nawet Ola z którą przecież znam się od przedszkola. Kocham cię. Naprawdę cię kocham. Nigdy jeszcze nie czułam takiej miłości do nikogo innego, nawet do własnej matki.
Zobaczyła, że w kąciku jego jednego oka pojawiła się łza.
- Ja też cię kocham, jak nikt inny na świecie. Odkąd cię po raz pierwszy zobaczyłem na korytarzu, uderzyło mnie coś od środka. I wiedziałem, że właśnie wtedy się w tobie zakochałem. – powiedział – Dobrze, ale dość czułości moja kochana. Musimy zadzwonić do twojej mamy i powiedzieć jej o wszystkim.

II
W drodze do szpitala, Janek i Mania siedzieli z tyłu. Mama Mani prowadziła dość szybko samochód. Gdy znaleźli się przed budynkiem szpitala, Janek wysiadł i pomógł Mani. Po wejściu do szpitala mama dziewczyny zwróciła się w stronę recepcji a Jankowi i Mani kazała usiąść i poczekać.
- Mam nadzieję tylko, że nie jest złamana… - powiedziała Mania
- Oh… Ja też! Przecież dopiero zaczęły się ferie. To wszystko przeze mnie! Mogłem pójść z tobą poszukać tej głupiej płyty.
- Przestań ! W tym nie ma ani krzty twojej winy! Ja byłam gapą! Nie zauważyłam tego dywanika. No i się poślizgnęłam.
- Nawet gdybyś miała złamaną tą rękę to cały czas się będę tobą opiekował. – pocałował ją w czubek głowy – Obiecuję !
Mania zauważyła zbliżającą się w ich stronę mamę.
- Wstawajcie, musimy udać się do pokoju nr. 112. Tam już na nas czeka chirurg dziecięcy. Podobno najlepszy w tym szpitalu.  – uśmiechnęła się słabo
Wstali i przeszli krótki odcinek drogi. Znaleźli się przed pokojem 112. Pani Wysocka zapukała lekko i ze środka dobiegł gruby głos :
- Proszę !
Otworzyła drzwi i przepuściła parę nastolatków, następnie sama wchodząc zamykając cicho drzwi. Mama Mani przedstawiła sytuację lekarzowi. Po czym pan Gawrylon – bo tak nazywał się chirurg, skinął na Manię by podeszła do niego. Obejrzał jej nadgarstek, dotykał palcami i stwierdził :
- No młoda damo miałaś szczęście. Ręka nie jest złamana. Ani też zwichnięta, tylko lekko potłuczona. Więc myślę, że dasz jej trochę odpocząć. Jakieś 3 dni a potem możesz spokojnie cieszyć się feriami.
Mani rozbłysły oczy na tą wiadomość. Odwróciła się i spojrzała na Janka. Ten też miał uśmiech na twarzy.
- A będę mogła jeździć na koniach ?
- Myślę, że po tych 3-4 dniach owszem.
Podziękowali i wyszli z gabinetu. Potem wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę powrotną.
Gdy już dojechali do domu, Mania sama wysiadła z auta ponieważ przed wyjazdem do szpitala, mama naszpikowała ją lekami przeciwbólowymi i ręka jako tako już ją nie bolała. Odebrała klucze od mamy ponieważ ta odwoziła Janka do domu.
- Pani Kasiu ? – zapytał uroczo chłopak – Mógłbym się pożegnać z Manią i odprowadzić ją do drzwi ?
- Ależ, oczywiście – uśmiechnęła się
Natomiast Mania zrobiła się czerwona ze wstydu i uciekła wzrokiem. Gdy już dochodzili do drzwi, Janek powiedział do niej :
- Trzymaj się kruszyno – uśmiechnął się i pocałował ją w policzek i szepnął do ucha – Kocham cię
Mania ukradkiem spojrzała w stronę samochodu i dostrzegła mamę z uśmiechem na twarzy, która bezczelnie patrzyła się w ich stronę.
- Narka, widzimy się jutro ! – odpowiedziała i podeszła do drzwi.
Otworzyła je i weszła najciszej jak umiała, ponieważ jej tata był biznesmenem i bardzo często podróżował po świecie. Dlatego postanowili, że to mama dziewczyny pojedzie z nią do szpitala. Pan Wysocki, właśnie wrócił z delegacji i odsypiał.  Weszła do przedpokoju i położyła klucze na komodzie. Potem szybko czmychnęła do swojego pokoju. Poczuła wibrowanie w kieszeni spodni, wyjęła komórkę i przeczytała sms’a od Janka :
„Zdrowiej mon lionne”. W tym samym momencie przypomniała sobie, że ojciec Janka jest francuzem i chłopak ma podwójne obywatelstwo, co z kolei znaczyło, że bardzo dobrze mówi po francusku. To słowo „ mon lionne” – znaczyło moja lwica. Niepewna czy dobrze odczytała obco brzmiące słowo, włączyła komputer i sprawdziła. Tak, faktycznie znaczyło to moja lwica. Uśmiechnęła się. Zastanawiała się co Janek przez to rozumiał. Odepchnęła te myśli od siebie i postanowiła, że jutro się go zapyta. Teraz była już zmęczona dzisiejszym dniem. Poszła do łazienki, nalała sobie gorącej wody do wanny. Po godzinie, była już cudownie zrelaksowana i położyła się do łóżka rozmyślając o dzisiejszym dniu. Nagle do jej myśli wtargnął obraz Janka, który patrzył na nią tymi hipnotyzującymi oczami. I z tą myślą zasnęła…
III
- Maniu… Kochanie wstawaj.
Otworzyła oczy, słysząc ten cudowny głos, który był jak miód dla jej serce. Otworzyła oczy i zobaczyła tego przystojnego bruneta, który się na nią patrzył z tym swoim czarującym uśmiechem.
- Janek… - usiadła i przeciągnęła się na łóżku – Co ty tu tak wcześnie robisz ?
Zaśmiał się i podszedł do niej.
- Ja wcześnie ? Mania jest już 12 w południe ! – usiadł na brzegu łóżka i cmoknął ją w policzek a potem z policzka jego usta ześlizgnęły się do warg dziewczyny. A ta, odwzajemniła pocałunek i przycisnęła się do niego mocniej. On otulił ją ramieniem i odsunął się.
- Chodź wstawaj, twoja mama do mnie zadzwoniła jakieś pół godziny temu i poprosiła żebym do ciebie zaglądnął. – powiedział – Zrobiłem ci śniadanie
- Oh! Naprawdę ? Można wiedzieć co ?
- Nic specjalnego, omlety i sok pomarańczowy.
- Ci francuzi… ! – uśmiechnęła się szerzej
Po czym wstała, ubrała się w szlafrok i wyszła do łazienki, zostawiając chłopaka samego w jej pokoju.