czwartek, 17 listopada 2011

Pasja miłość i coś jeszcze...

Pasja, Miłość i coś jeszcze…
I
-Mania ! Wstawaj, bo znów się spóźnisz do szkoły.
- Mamoo ! Bądź człowiekiem… Jeszcze tylko 5 minut… - odpowiada zaspana dziewczyna
Uchylają się drzwi i do pokoju wchodzi pani Wysocka, mama Mani.
- Kochanie ja wiem, że jest wcześnie ale dzisiaj jest ostatni dzień szkoły przed feriami – mówi, ściągając delikatnie kołdrę z głowy dziewczyny. – Będziesz miała 2 tygodnie wolnego to się wyśpisz!
- Oh… No dobrze, już wstaję. – odpowiada Mania wstając z łóżka i ubierając pluszowe pantofle – Spadł już śnieg ?!
- Tak. Idź zobacz do okna.
Mania podbiega rozpromieniona do okna, spoglądając na puszysty śnieg pokrywający ogród.
- Cudownie ! Z jednej strony to jest piękny widok lecz trzeba będzie zamieść śnieg z przed stajni… I to już nie jest dobra wiadomość.
- A więc właśnie ! Pędź już do łazienki, ja ci pościelę łóżko. Śniadanie masz na stole – uśmiecha się mama Mani.
- Kocham cię ! – krzyczy już z przedpokoju dziewczyna
***
- Mówię ci dostanę z tego pałę jak nic ! Nie uczyłam się na tą kartkówkę w ogóle…- żali się Mania Oli, swojej najlepszej przyjaciółce – Ale kto by myślał żeby Pawlikowska zrobiła nam kartkówkę, gdy oceny są już wystawione!
- Spokojnie, może to tylko po to żeby nas postraszyć ? Przecież czasem nam tak robiła a później nie wpisywała ocen…
- Mam nadzieję … Bo jedynka z biologii na nowy semestr nie wróży nic dobrego…
- Ok, nie martw się już szkołą ! W końcu są ferie !!! – ostatni wyraz Ola powiedziała bardzo głośno
- Tak ! Już się nie mogę doczekać aż wsiądę na Jaskinię i pojedziemy w teren ! Mam nadzieję, że ty też weźmiesz swojego Akkarina !
- Oh… Tak ! Zimowe krajobrazy z grzbietu konia są cudowne ! – rozmarza się przyjaciółka
- To kiedy masz czas ? Ja najchętniej pojechałabym już dzisiaj ale wiem, że to niemożliwe bo mama wymyśliła dzisiaj wielkie sprzątanie. Nie wiem o co jej z tym chodzi …
- Sama nie wiem, skoro nie dzisiaj to może w sobotę ? A jeśli chodzi o dzisiaj to mam wolny dzień, że tak się wyrażę i myślę, że mogłabym wam pomóc – Uśmiecha się Ola
- Serio ? Mówiłam ci już, że jesteś najlepszą przyjaciółką na Ziemi ?! – rzuca się na szyję Oli, Mania.
Dziewczyny stały przed budynkiem szkoły i jeszcze chwilę rozmawiały. Nagle Mania popatrzyła się w stronę drzwi szkoły i ujrzała uśmiechniętą twarz Janka.
- Wiecie co dziewczyny ? Obgadywać mnie tak za moimi plecami ?! – zaśmiał się
- Janek ! Już skończyłeś ? – zapytała się swojego chłopaka Mania
- Tak i wiedziałem, że będziesz na mnie czekała – uśmiechnął się łobuzersko i cmoknął Manię w policzek
- Ok. Mania ja się będę już zbierać, to co widzimy się o 17 u ciebie ? – powiedziała do przyjaciółki i mrugnęła
- Tak ! I jeszcze raz dziękuje !
- To co idziemy, gdzieś ? – zapytał Janek, chwytając delikatnie za rękę Mani
- Możemy, a gdzie byś chciał ?
- To zależy od ciebie.
- Ja nie mam pomysłów ! To ty tutaj jesteś mózgiem ! – uśmiecha się Mania
- Co myślisz żebyśmy poszli na gorącą czekoladę w CoffeHeaven ? Ja stawiam !
- Ooo.. ! I widzisz ty zawsze masz dobre pomysły !
Pociągnął ją za rękę i ruszyli powolnym krokiem w stronę rynku.
- A co będzie o 17 ?
- Hę ?
- Ola mówiła, że będzie u ciebie o 17. Więc co będziecie robić ?
- Ciekawski jesteś ! – uśmiecha się – Moja mama wymyśliła, że będziemy gruntownie sprzątać dom. Jeśli chcesz możesz pomóc !
- Hmm… W sumie dzisiaj nie mam treningu, więc spoko.
- Oh! Ratujecie mi życie ! Co trzy głowy to nie jedna !
- Nie rozumiem po co będzie mózg do sprzątania ! – zaczął się śmiać
- Nie łap mnie za słówka !
- Przepraszam, przecież wiesz, że cię kocham!
Zatrzymał się, odgarnął jej zagubione kosmyki włosów z czoła i delikatnie przyłożył swoje usta do ust dziewczyny. Pocałował ją. Mania myślała, że trwało to wieki, lecz po chwili ujrzała wpatrzone w nią szmaragdowe oczy jej chłopaka. JEJ, do 1 klasy gimnazjum nigdy nie miała chłopaka i nigdy też się nie całowała. Dopóki nie poznała Janka. Był od niej o 2 lata starszy. Poznali się na dodatkowych zajęciach z matematyki. Mania wtedy próbowała zrozumieć matematykę natomiast Janek przygotowywał się do konkursu. Teraz byli już parą przez 3 miesiące. Spojrzała mu ponownie w oczy i chwyciła go za rękę i pociągła.
- Chodź już ! Co się tak na mnie patrzysz ? – szeroko się uśmiechnęła
- Bo lubię na ciebie patrzeć – odpowiedział i również się do nie uśmiechnął
Gdy znaleźli się już w kawiarni i zamówili 2 czekolady, Janek zaczął rozmowę.
- A więc co będziesz miała zamiar robić w ferie?
- Na pewno pojadę do cioci na 3-4 dni na wieś. A z resztą  to sama nie wiem, mam nadzieję spędzić trochę czasu z końmi. Bardzo się za nimi stęskniłam a zwłaszcza za moją Jaskinią. A ty?
-  Ja chyba zostanę w mieście. Ale jeszcze sam nie wiem. Wiesz moi rodzice ostatnio mówili coś o tym, że jadą w Bieszczady do jakiegoś hotelu przy stadninie koni. No i tak pomyślałem czy by twoi rodzice się nie zgodzili żebyś ty i Jaskinia z nami pojechały… Co o tym myślisz ?
Oczy Mani rozszerzyły się ze zdumienia.
- Byłoby super ! – zawołała – I całkiem możliwe, że rodzice by się zgodzili ! Oh… No ale przecież ty nie masz konia. To byłoby samolubne samej jeździć w tereny.
- Tym się nie martw, pamiętasz jak ci mówiłem, że 2 lata temu zakończyłem swoja jeździecką ? – zaczął
- Hmm… Tak pamiętam, że coś mówiłeś.
- A więc właśnie, tam jest stadnina i można tak jakby „ wypożyczyć” konia, wiem, że to złe słowo. Bo przecież żadne zwierzę nie jest rzeczą. No ale mniejsza z tym no i mógłbym razem z tobą jeździć w tereny. – uśmiechnął się do niej
- Wiesz… Ja nie wiem czemu mnie w życiu spotykają same … - to ucięła spoglądając na niego – WSPANIAŁE rzeczy !
Rzuciła mu się na szyję i tym razem to ona pocałowała go. Uśmiechnął się do niej.
- Cieszę się. – odpowiedział – o idą nasze czekolady !
Po wypiciu napojów, ubrali się i wyszli z kawiarni. Było już ciemno gdy dojechali do domu dziewczyny, pod bramą od domu stała już Ola machając do nich wesoło.
- Ola już jest! – zawołała Mania
- Cześć! – powiedziała Ola do Janka i Mani
- Hej – odpowiedzieli równocześnie
- Eh… To co idziemy zmierzyć się ze sprzątaniem ? – zapytała posępnie Mania
- Nie marudź. Chodź ! – uśmiechnął się szelmowsko Janek
Miał taki szczególny uśmiech. Mania czasem rozmyślała czemu taki ładny i przystojny chłopak jak on, wybrał właśnie ją. Nie była brzydka, lecz w jej szkole były o wiele ładniejsze dziewczyny od niej. Ona niczym się nie wyróżniała, miała jasne blond włosy, które się lekko kręciły na końcach. Oczy miała koloru ciemnobrązowego, czasem z dużej odległości nie widać było źrenic. Kolor zlewał się z nimi. Była dość wysoka. Miała 172 cm i była o 6 cm niższa od swojego chłopaka. Była szczupła ale nie przejmowała się swoją wagą tak jak jej koleżanki z klasy. Jej najważniejszym atutem były długie nogi. Natomiast Janek był po prostu idealny. Miał ładne, duże oczy, które w świetle miały kolor granatowy lecz zazwyczaj były cudownie szmaragdowe. Miał ładny orzechowy kolor włosów, zazwyczaj były lekko pokręcone, co tylko dodawało mu uroku. Miał śliczny gwiazdorski uśmiech. Wszystkie dziewczyny w całym gimnazjum go uwielbiały. Lecz on wybrał Ją, Manię. Zwykłą dziewczynę w dodatku z pierwszej klasy – „kota” .
Po wielkim sprzątaniu mama podziękowała i Oli i Jankowi, częstując całą trójkę ciasteczkami.
- Kochanie ! My wychodzimy za pół godziny. Więc jak chcecie możecie zostać i pooglądać sobie jakieś filmy. – uśmiechnęła się mama
- Oh… Ja niestety nie mogę. Mama postanowiła zabrać mnie i mojego brata do teatru. – powiedziała ze smutkiem Ola
- Hmm… Ja chyba nigdzie się nie wybieram więc mógłbym zostać. – spojrzał na Manię Janek.
- Ok. To my wychodzimy za 30 minut, jak chcesz Ola to możemy cię podrzucić do domu!
- Byłoby świetnie !
Po wyjściu rodziców i Oli. Janek i Mania usiedli na kanapie. Mania przyglądała się Jankowi z nieukrywanym zafascynowaniem.
- Co się tak na mnie patrzysz? – zapytał
- Bo lubię się na ciebie patrzeć.
Przyciągnął ją do siebie i spojrzał jej głęboko w oczy. Miał w nich wesołe iskierki. Po czym ponownie dzisiejszego dnia nachylił się i ją pocałował.
- To co robimy ? – zapytała Mania po tym gdy Janek znowu spojrzał w kierunku telewizora
- Może oglądniemy coś na DVD ?
- Oh ! Masz ochotę na powrót do dzieciństwa ? Co powiesz na „Shreka” ? – zapytała
- Świetny pomysł i podobno to ja tu jestem mózgiem ! – uśmiechnął się czarująco
Mania pobiegła na górę do swojego pokoju i zaczęła szperać w szafkach, szukając opakowania z płytą.
- Jest ! – zawołała triumfalnie i pobiegła w stronę schodów
Wybiegając z pokoju poślizgnęła się na dywaniku, który był przed drzwiami jej pokoju. Poczuła usuwający się grunt spod jej stóp i upadła. Krzyknęła i zaraz po tym poczuła przeszywający ból w nadgarstku. Natychmiast pojawił się Janek z wystraszonymi oczami. Na widok dziewczyny, podbiegł do niej i przyklęknął.
- Oh! Kochanie ! Nic ci nie jest? – zapytał z troską
Mania nie mogła powstrzymać łez z powodu bólu. Rozpłakała się.
- Chyba… Zwichnęłam rękę! – zawołała z rozpaczą
Janek spojrzał w jej oczy. Dojrzała w nich troskę i strach.
- Poczekaj tu chwilę! Zadzwonię do twojej mamy !
- Kocham cię… ! – powiedziała chlipiąc
- Ja ciebie też skarbie. Zaraz wracam. Nie ruszaj się ! Słyszysz ?!
Zawołał widząc jak próbuje się podnosić.
Odprowadziła go wzrokiem aż zniknął w kuchni, gdzie zostawił swoją torbę. Znów poczuła ból w nadgarstku i zaklęła. Akurat w pierwszy dzień ferii ! Na samą myśl o tym, że prawdopodobnie będzie miała rękę w gipsie zrobiło jej się przykro. Poczuła, na ręce spadające, ciepłe łzy. Chwilę potem usłyszała, że Janek zbliża się w jej stronę. Spojrzał na nią i usiadł tuż koło niej.
- Bardzo cię boli ? – zapytał z bólem w oczach
Mimo to, że właśnie się przewróciła i nie wiadomo było czy ma złamaną rękę czy nie, poczuła napływającą falę ciepła na widok zatroskanego chłopaka. I to w dodatku o nią się martwił. Być może była trochę samolubna lecz w tym momencie powiedziała :
- Wiesz… ? Jesteś najukochańszą osobą na świecie. Nigdy nikt się tak o mnie nie martwił. Nawet Ola z którą przecież znam się od przedszkola. Kocham cię. Naprawdę cię kocham. Nigdy jeszcze nie czułam takiej miłości do nikogo innego, nawet do własnej matki.
Zobaczyła, że w kąciku jego jednego oka pojawiła się łza.
- Ja też cię kocham, jak nikt inny na świecie. Odkąd cię po raz pierwszy zobaczyłem na korytarzu, uderzyło mnie coś od środka. I wiedziałem, że właśnie wtedy się w tobie zakochałem. – powiedział – Dobrze, ale dość czułości moja kochana. Musimy zadzwonić do twojej mamy i powiedzieć jej o wszystkim.

II
W drodze do szpitala, Janek i Mania siedzieli z tyłu. Mama Mani prowadziła dość szybko samochód. Gdy znaleźli się przed budynkiem szpitala, Janek wysiadł i pomógł Mani. Po wejściu do szpitala mama dziewczyny zwróciła się w stronę recepcji a Jankowi i Mani kazała usiąść i poczekać.
- Mam nadzieję tylko, że nie jest złamana… - powiedziała Mania
- Oh… Ja też! Przecież dopiero zaczęły się ferie. To wszystko przeze mnie! Mogłem pójść z tobą poszukać tej głupiej płyty.
- Przestań ! W tym nie ma ani krzty twojej winy! Ja byłam gapą! Nie zauważyłam tego dywanika. No i się poślizgnęłam.
- Nawet gdybyś miała złamaną tą rękę to cały czas się będę tobą opiekował. – pocałował ją w czubek głowy – Obiecuję !
Mania zauważyła zbliżającą się w ich stronę mamę.
- Wstawajcie, musimy udać się do pokoju nr. 112. Tam już na nas czeka chirurg dziecięcy. Podobno najlepszy w tym szpitalu.  – uśmiechnęła się słabo
Wstali i przeszli krótki odcinek drogi. Znaleźli się przed pokojem 112. Pani Wysocka zapukała lekko i ze środka dobiegł gruby głos :
- Proszę !
Otworzyła drzwi i przepuściła parę nastolatków, następnie sama wchodząc zamykając cicho drzwi. Mama Mani przedstawiła sytuację lekarzowi. Po czym pan Gawrylon – bo tak nazywał się chirurg, skinął na Manię by podeszła do niego. Obejrzał jej nadgarstek, dotykał palcami i stwierdził :
- No młoda damo miałaś szczęście. Ręka nie jest złamana. Ani też zwichnięta, tylko lekko potłuczona. Więc myślę, że dasz jej trochę odpocząć. Jakieś 3 dni a potem możesz spokojnie cieszyć się feriami.
Mani rozbłysły oczy na tą wiadomość. Odwróciła się i spojrzała na Janka. Ten też miał uśmiech na twarzy.
- A będę mogła jeździć na koniach ?
- Myślę, że po tych 3-4 dniach owszem.
Podziękowali i wyszli z gabinetu. Potem wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę powrotną.
Gdy już dojechali do domu, Mania sama wysiadła z auta ponieważ przed wyjazdem do szpitala, mama naszpikowała ją lekami przeciwbólowymi i ręka jako tako już ją nie bolała. Odebrała klucze od mamy ponieważ ta odwoziła Janka do domu.
- Pani Kasiu ? – zapytał uroczo chłopak – Mógłbym się pożegnać z Manią i odprowadzić ją do drzwi ?
- Ależ, oczywiście – uśmiechnęła się
Natomiast Mania zrobiła się czerwona ze wstydu i uciekła wzrokiem. Gdy już dochodzili do drzwi, Janek powiedział do niej :
- Trzymaj się kruszyno – uśmiechnął się i pocałował ją w policzek i szepnął do ucha – Kocham cię
Mania ukradkiem spojrzała w stronę samochodu i dostrzegła mamę z uśmiechem na twarzy, która bezczelnie patrzyła się w ich stronę.
- Narka, widzimy się jutro ! – odpowiedziała i podeszła do drzwi.
Otworzyła je i weszła najciszej jak umiała, ponieważ jej tata był biznesmenem i bardzo często podróżował po świecie. Dlatego postanowili, że to mama dziewczyny pojedzie z nią do szpitala. Pan Wysocki, właśnie wrócił z delegacji i odsypiał.  Weszła do przedpokoju i położyła klucze na komodzie. Potem szybko czmychnęła do swojego pokoju. Poczuła wibrowanie w kieszeni spodni, wyjęła komórkę i przeczytała sms’a od Janka :
„Zdrowiej mon lionne”. W tym samym momencie przypomniała sobie, że ojciec Janka jest francuzem i chłopak ma podwójne obywatelstwo, co z kolei znaczyło, że bardzo dobrze mówi po francusku. To słowo „ mon lionne” – znaczyło moja lwica. Niepewna czy dobrze odczytała obco brzmiące słowo, włączyła komputer i sprawdziła. Tak, faktycznie znaczyło to moja lwica. Uśmiechnęła się. Zastanawiała się co Janek przez to rozumiał. Odepchnęła te myśli od siebie i postanowiła, że jutro się go zapyta. Teraz była już zmęczona dzisiejszym dniem. Poszła do łazienki, nalała sobie gorącej wody do wanny. Po godzinie, była już cudownie zrelaksowana i położyła się do łóżka rozmyślając o dzisiejszym dniu. Nagle do jej myśli wtargnął obraz Janka, który patrzył na nią tymi hipnotyzującymi oczami. I z tą myślą zasnęła…
III
- Maniu… Kochanie wstawaj.
Otworzyła oczy, słysząc ten cudowny głos, który był jak miód dla jej serce. Otworzyła oczy i zobaczyła tego przystojnego bruneta, który się na nią patrzył z tym swoim czarującym uśmiechem.
- Janek… - usiadła i przeciągnęła się na łóżku – Co ty tu tak wcześnie robisz ?
Zaśmiał się i podszedł do niej.
- Ja wcześnie ? Mania jest już 12 w południe ! – usiadł na brzegu łóżka i cmoknął ją w policzek a potem z policzka jego usta ześlizgnęły się do warg dziewczyny. A ta, odwzajemniła pocałunek i przycisnęła się do niego mocniej. On otulił ją ramieniem i odsunął się.
- Chodź wstawaj, twoja mama do mnie zadzwoniła jakieś pół godziny temu i poprosiła żebym do ciebie zaglądnął. – powiedział – Zrobiłem ci śniadanie
- Oh! Naprawdę ? Można wiedzieć co ?
- Nic specjalnego, omlety i sok pomarańczowy.
- Ci francuzi… ! – uśmiechnęła się szerzej
Po czym wstała, ubrała się w szlafrok i wyszła do łazienki, zostawiając chłopaka samego w jej pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz