wtorek, 24 kwietnia 2012

Druga część rozdziału VI


Próbowała porównać Janka i Aleksa. Ich jedyną wspólną cechą było to, że obaj byli zabójczo przystojni. Lecz jednak oprócz tego różnili się pod każdym względem. Aleks był typem chłopaka, na widok, którego dziewczyną miękły nogi. Miał już niejeden problem w sklepie gdy nie mógł dogadać się z ekspedientką podczas gdy ta oczarowana nim, jąkała się. Oczywiście miał już kilka dziewczyn. Jak nie kilkanaście … Ale to były krótkie związki, raczej niezobowiązujące. Nigdy nie starał się o dziewczyny, ponieważ nie miał potrzeby. Te lgnęły do niego jak zagubione w mroku ćmy do światła. Lecz Ola czuła, że w przypadku Mani to on jest taką ćmą… Bała się o przyjaciółkę. Wiedziała, że jest szczęśliwa z Jankiem i nie chciała by Aleks wszystko popsuł. Po prostu nie mogła dopuścić do tego by Mania zakochała się w nim. A co jeśli jest już za późno ?! W głowie Oli, mózg pracował na najwyższych obrotach. W końcu wydusiła z siebie.
- Nie możesz.
Zdezorientowany Aleks, popatrzył na kuzynkę szczerze zdziwionym i zaskoczonym wzrokiem.
-  Co ?
Ola ocknęła się i popatrzyła na niego najpierw głupio, potem z wyrazem zdeterminowania na twarzy.
- Nie możesz, Jankowi zabrać Mani ! – powiedziała jednym tchem.
- Niby czemu ? Nie będę na nią napierał. Ale uwierz mi Olka. Ja wczoraj w jej wzroku zobaczyłem nie oczarowanie, nie zauroczenie tylko coś innego. Nigdy nie widziałem czegoś takiego u innej dziewczyny. To było takie miłe. Pierwszy raz w życiu zmieszałem się z powodu jakiejś laski ! Ona sprawiła, że w brzuchu poczułem takie łaskotanie… Ola, to nie jest normalne. Ja nie wiem. Ale ja ją.. Ja ją… chyba.. kocham. – wyrzucił z siebie to wszystko, nie pozwalając Oli wtrącić się. Na jego twarzy podczas tej wypowiedzi malowały się zdziwienie, zaskoczenie, pasja i w końcu miłość. Szczera miłość.
Zaskoczona dziewczyna nie wiedziała co ma w takiej sytuacji powiedzieć. Zaczęła grzebać łyżką w misce z płatkami. Odeszła jej ochota na jedzenie. Żałowała, że wczoraj pozwoliła Mańce przyjść! To wszystko jej wina. Wstała i odniosła miskę do zmywarki.
***
Mania siedziała na sianie w boksie klaczy. Ta obok spokojnie jadła zielone, pachnące siano. Dziewczyna zawsze lubiła spokój jaki mają w sobie konie. Rozmyślała o wydarzeniach wczorajszego dnia i postanowiła, że nie będzie już rozmawiać z Aleksem. On na nią działał tak… Inaczej. Nie mogła się przy nim opanować. To było dziwne.
Klacz tak jakby wyczuwając kłębiące się w właścicielce emocje podeszła i trąciła ją pyskiem w głowę dziewczyny. Mania spojrzała do góry i rękami zaczęła głaskać miękkie, różowe chrapy konia.
- Och… Jasknio ! Gdybym mogła tu przy tobie zostać na zawsze ! – wyszeptała wciąż głaszcząc pysk konia, który teraz zniżył się by było jej wygodnie głaskać. Klacz zamknęła oczy i pozwoliła oddać się przyjemności. – Uciec od tych wszystkich problemów. Gdybyś ty wiedziała.
Jaskinia w końcu odeszła i w bezpiecznej odległości, położyła się obok dziewczyny. Patrzyła na nią ufnymi, pięknymi oczami. Mania zorientowała się, że  płacze i otarła sobie łzy z kącików oczu. W stajni było na szczęście ciepło. Znów zaczęła myśleć. Tym razem przypomniała sobie, o tym nieszczęsnym wyjeździe. To już za 4 miesiące. Nagle jak błyskawica przeszyła ją przerażająca myśl. Co będzie z Jaskinią ?! Już wiedziała co ma zrobić. Postawi mocne ultimatum rodzicom, albo klacz poleci z nimi albo ona (Mania) nie leci w ogóle! Zdawała sobie sprawę z tego, że przewóz promem będzie dla klaczy męczący i nieznośnie długi, a najważniejsze bardzo drogi. Ale skoro tata miał tak dobrze płatną pracę to w końcu powinien mieć na to pieniądze. Chciała zostać w Polsce, nawet bardzo… Nie mogła tak myśleć cały dzień. W końcu wyczyściła klacz i pojechała z nią w teren. Na niebie jaśniało przyćmione, zimowe słońce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz