Próbowała
porównać Janka i Aleksa. Ich jedyną wspólną cechą było to, że obaj byli
zabójczo przystojni. Lecz jednak oprócz tego różnili się pod każdym względem.
Aleks był typem chłopaka, na widok, którego dziewczyną miękły nogi. Miał już
niejeden problem w sklepie gdy nie mógł dogadać się z ekspedientką podczas gdy
ta oczarowana nim, jąkała się. Oczywiście miał już kilka dziewczyn. Jak nie
kilkanaście … Ale to były krótkie związki, raczej niezobowiązujące. Nigdy nie
starał się o dziewczyny, ponieważ nie miał potrzeby. Te lgnęły do niego jak
zagubione w mroku ćmy do światła. Lecz Ola czuła, że w przypadku Mani to on
jest taką ćmą… Bała się o przyjaciółkę. Wiedziała, że jest szczęśliwa z Jankiem
i nie chciała by Aleks wszystko popsuł. Po prostu nie mogła dopuścić do tego by
Mania zakochała się w nim. A co jeśli jest już za późno ?! W głowie Oli, mózg
pracował na najwyższych obrotach. W końcu wydusiła z siebie.
-
Nie możesz.
Zdezorientowany
Aleks, popatrzył na kuzynkę szczerze zdziwionym i zaskoczonym wzrokiem.
- Co ?
Ola
ocknęła się i popatrzyła na niego najpierw głupio, potem z wyrazem
zdeterminowania na twarzy.
-
Nie możesz, Jankowi zabrać Mani ! – powiedziała jednym tchem.
-
Niby czemu ? Nie będę na nią napierał. Ale uwierz mi Olka. Ja wczoraj w jej
wzroku zobaczyłem nie oczarowanie, nie zauroczenie tylko coś innego. Nigdy nie
widziałem czegoś takiego u innej dziewczyny. To było takie miłe. Pierwszy raz w
życiu zmieszałem się z powodu jakiejś laski ! Ona sprawiła, że w brzuchu
poczułem takie łaskotanie… Ola, to nie jest normalne. Ja nie wiem. Ale ja ją..
Ja ją… chyba.. kocham. – wyrzucił z siebie to wszystko, nie pozwalając Oli
wtrącić się. Na jego twarzy podczas tej wypowiedzi malowały się zdziwienie,
zaskoczenie, pasja i w końcu miłość. Szczera miłość.
Zaskoczona
dziewczyna nie wiedziała co ma w takiej sytuacji powiedzieć. Zaczęła grzebać
łyżką w misce z płatkami. Odeszła jej ochota na jedzenie. Żałowała, że wczoraj
pozwoliła Mańce przyjść! To wszystko jej wina. Wstała i odniosła miskę do
zmywarki.
***
Mania
siedziała na sianie w boksie klaczy. Ta obok spokojnie jadła zielone, pachnące
siano. Dziewczyna zawsze lubiła spokój jaki mają w sobie konie. Rozmyślała o
wydarzeniach wczorajszego dnia i postanowiła, że nie będzie już rozmawiać z
Aleksem. On na nią działał tak… Inaczej. Nie mogła się przy nim opanować. To
było dziwne.
Klacz
tak jakby wyczuwając kłębiące się w właścicielce emocje podeszła i trąciła ją
pyskiem w głowę dziewczyny. Mania spojrzała do góry i rękami zaczęła głaskać
miękkie, różowe chrapy konia.
-
Och… Jasknio ! Gdybym mogła tu przy tobie zostać na zawsze ! – wyszeptała wciąż
głaszcząc pysk konia, który teraz zniżył się by było jej wygodnie głaskać.
Klacz zamknęła oczy i pozwoliła oddać się przyjemności. – Uciec od tych
wszystkich problemów. Gdybyś ty wiedziała.
Jaskinia
w końcu odeszła i w bezpiecznej odległości, położyła się obok dziewczyny.
Patrzyła na nią ufnymi, pięknymi oczami. Mania zorientowała się, że płacze i otarła sobie łzy z kącików oczu. W
stajni było na szczęście ciepło. Znów zaczęła myśleć. Tym razem przypomniała
sobie, o tym nieszczęsnym wyjeździe. To już za 4 miesiące. Nagle jak błyskawica
przeszyła ją przerażająca myśl. Co będzie z Jaskinią ?! Już wiedziała co ma
zrobić. Postawi mocne ultimatum rodzicom, albo klacz poleci z nimi albo ona
(Mania) nie leci w ogóle! Zdawała sobie sprawę z tego, że przewóz promem będzie
dla klaczy męczący i nieznośnie długi, a najważniejsze bardzo drogi. Ale skoro
tata miał tak dobrze płatną pracę to w końcu powinien mieć na to pieniądze. Chciała
zostać w Polsce, nawet bardzo… Nie mogła tak myśleć cały dzień. W końcu
wyczyściła klacz i pojechała z nią w teren. Na niebie jaśniało przyćmione,
zimowe słońce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz